Witam bardzo serdecznie !!!

Co prawda nie myślałam nigdy o założeniu własnego bloga, jednak pod naciskiem mojej przyjaciółki poddałam się jej prośbom ... i oto jestem. W końcu dziś są Walentynki a ja bardzo chciałam sprawić jej choć malutką niespodziankę. Mam nadzieję, że plan siępowiódł. Wszystko co do tej pory udało mi się własnoręcznie wykonać - było robione "do szuflady" ewentualnie dla naprawdę najbliższych mi osób. Zważając na to,że nie miałam zamiaru ujawniać moich prac niestety nie zostały one przeze mnie uwiecznione, czego oczywiście w obecnym czasie niezmiernie żałuję... Jednak od kiedy Dariucha zaraziła mnie swoimi przesłodkimi laleczkami, królisiami, aniołkami ... zaczęlam się od niej coraz bardziej zarażać i w obecnej chwili dzień bez maszyny (która już na stałe wkomponowała się w scenerię mojej kuchni) jest dniem straconym. W każdym razie baaaardzo jej za to dziękuję. Są to wyczekiwane przeze mnie chwile aby oderwać się troszkę od codziennych obowiązków . Prezentuję zatem kilka moich prac, tych mniej lub bardziej udanych i liczę na wyrozumiałość :)

środa, 24 lutego 2010

...

Pogoda nas nie rozpieszcza, to pewne. Nie mam pojęcia jak to jeszcze długo potrwa, ale jeszcze tydzień takiej aury i chyba zwariuję. Jako zodiakalny lew potrzebuję już słońca jak wół do karety (zapomniałam jak to się mówi, więc wplotłam to, co mi pierwsze wpadło do głowy). Proszę nie drążyć tematu, bo to w sumie nie jest takie istotne:) Najważniejsze,że muszę naładować bateryjki  !!! Nie wiem co się ze mną dzieje,ale przez ostatnie dwa dni stłukłam 3 kubki i 2 talerzyki (dobrze, że sztućce się nie tłuką, bo zostały by mi tylko wykałaczki. Zapomniałam zrobić dziecku nr 1 śniadanie do szkoły a dziecku nr 2 usilnie starałam się założyć pampersa tył na przód. Ratunku!!!
Mimo tego udało mi się usiąść do maszyny, (która nie za bardzo chciała ze mną współpracować) i uszyłam sobie taką serweteczkę do koszyczka na pieczywo




i jeszcze pochwalę się moim ślicznym bukiecikiem...

... od mężulka :)
.

sobota, 20 lutego 2010

Wiosenka tuż tuż, u was też ???

Idzie wiosna, idzie wiosna
dłuższe dnie, dłuższe dnie
kwiatki rosną, kwiatki rosną...

Kto zna dalej???


i jeszcze notesik dla mojego małżonka, który podarowałam mu z okazji walentynek. Jakoś mi umknęło zamieszczenie go wcześniej. Ech jak ten czas szybko leci :(



Pozdrawiam cieplutko,wiosennie i kolorowo :)

czwartek, 18 lutego 2010

Takie cosik

Taki oto wieszaczkowy organizer uszyłam na śwetlicę do której uczęszcza moja córcia. Kieszoneczki mniejsze oraz większe pomieszczą na pewno wiele "przydasi".

środa, 17 lutego 2010

Dla bliźniaczek :)

Do króliczkowych bliźniaczek postanowiłam jeszcze dorobić kapciuszki. Jak na moje pierwsze paputki nie są chyba takie złe.
Dziewczyny, dziękuję wam za to, że mnie czasem odwiedzacie oraz za miłe słowa, które naprawdę wiele znaczą. Pozdrawiam serdecznie.
P.S. Oby do wiosny !!!




wtorek, 16 lutego 2010

Króliczki

2 lutego zostałam ciocią bliźniąt, dziewczynki urodziły się 10 tygodni wcześniej. Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie jak do tej pory - czyli dobrze. Postanowiłam uszyć malutkim bobaskom króliczki, oczywiście też bliźniaczki. Nie są one bez wad, ale i tak jestem z siebie zadowolona :)

poniedziałek, 15 lutego 2010

Za oknem

Jakoś śnieg tej zimy przestał mnie już cieszyć, ciekawe dlaczego ?? Jednak takie widoki za oknem nadal mnie zachwycają.

Wspomnienie minionej jesieni.

      Wynalazłam zdjęcie bukieciku,który zrobiłam ubiegłej jesieni. W poszukiwaniu czerwonych listków klonu,wybrałam się z córeczką do lasu, a że mieszkam w wiosce otoczonej lasami stwierdziłam, że zajmie nam to niewiele czasu. Pomyliłam się niestety bardzo, gdyż dookoła same klony z liśćmi żółtymi, szarymi,zielonymi, brązowymi...  Wracałam więc do domu troszkę zła, z marudzącą córką i będąc już przed drzwiami domu przypomniało mi się, że jakieś 5 lat temu mój mąż posadził klon czerwony na naszej działce :( 

Pojemniczek na zabawki

       Będąc mamą dwojga przesłodkich urwisów przekonałam się, że nigdy nie ma w domu zbyt wielu pojemników na zabawki. Pędząc więc naprzeciw potrzebom i korzystając z posiadania zbędnych skrawków nibyskóry wyszedł mi taki oto pojemniczek :) Szyło się niełatwo ale ważne, że w ogóle coś wyszło. Jestem mamą dość rozsądną i zawsze tłumaczę moim dzieciom (znaczy córce, bo mały chyba nie wie o co mi chodzi), że najważniejsza jest zabawa i zaangażowanie. Jednak w głąbi duszy szlag jaśnisty mnie trafia jak mi coś nie wyjdzie. Hm, ale ze mnie kłamczucha :)




niedziela, 14 lutego 2010

... zapomniałam, że Szmaciarz ma równierz przód:)

Taki sobie koteczek z kieszonką na pleckach o dźwięcznym imieniu Szmaciarz :)



Następne w kolejności było serduszeczko dla mojej córeczki:)




oraz miś, którego upatrzył sobie mój mężulek i oczywiście go sobie przywłaszczył.