Witam bardzo serdecznie !!!

Co prawda nie myślałam nigdy o założeniu własnego bloga, jednak pod naciskiem mojej przyjaciółki poddałam się jej prośbom ... i oto jestem. W końcu dziś są Walentynki a ja bardzo chciałam sprawić jej choć malutką niespodziankę. Mam nadzieję, że plan siępowiódł. Wszystko co do tej pory udało mi się własnoręcznie wykonać - było robione "do szuflady" ewentualnie dla naprawdę najbliższych mi osób. Zważając na to,że nie miałam zamiaru ujawniać moich prac niestety nie zostały one przeze mnie uwiecznione, czego oczywiście w obecnym czasie niezmiernie żałuję... Jednak od kiedy Dariucha zaraziła mnie swoimi przesłodkimi laleczkami, królisiami, aniołkami ... zaczęlam się od niej coraz bardziej zarażać i w obecnej chwili dzień bez maszyny (która już na stałe wkomponowała się w scenerię mojej kuchni) jest dniem straconym. W każdym razie baaaardzo jej za to dziękuję. Są to wyczekiwane przeze mnie chwile aby oderwać się troszkę od codziennych obowiązków . Prezentuję zatem kilka moich prac, tych mniej lub bardziej udanych i liczę na wyrozumiałość :)

środa, 17 marca 2010

Nieszczęścia chodzą parami.

Miniony tydzień nie należał do udanych. Mój komputer postanowił, że musi odpocząć i się popsuł, niedobry. Do niego w tym samym czasie dołączyła maszyna do szycia i z regulatora obrotów poszedł dym. Klops totalny, ale nie leniuchowałam w tym czasie, w końcu od czego ma się dwie ręce i igłę :) Wypociłam moją pierwszą gąskę i owieczkę dla siostry w jej ulubionym kolorze zwanym czerń (ma 15 lat więc mam nadzieję wszystko jasne).





Owieczka troszkę przypomina małpeczkę lub też hipopotamka.......... bo ma taką magiczną moc ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz